cześć,

wczoraj 'przyglądałem się' modnemu od jakiegoś czasu tematowi randsomeware'u.
inaczej rzecz ujmując: chodzę sobie 'po stronkach' aż tu nagle miły pan policjant informuje mnie, że muszę zapłącić za swe niecne występki i harce w sieci

stwierdziłem z przerażeniem, że chyba prawie na pewno nie dałem się niestety nabrać, ale fullscreen z sekundy na sekunde napawał mnie niemiłym odczuciem, że chyba coś jest nie tak.

udało mi się natomaist wyjść z tego bez szwanku, bo jak się okazuje...
skorzystałem z windowsa ;D

mianowicie, na win7 mam zainstalowanego avasta (full update, itd), ale avast na randsome nie zareagował (randsome wlazl i zrobil mi fullscreen).
wydrukowalem wiec 'howto' dot. kasowania tego badziewia i chcac podarzac za pierwszym zdaniem w dokumencie, postanowilem zrestartowac kompa (aby uruchomic go z promptem w trybie awaryjnym).

i tu niespodzianka, microsoft security essential (o dziwo ;D)
wykryl zagrozenie i podjal dzialanie (pytanie mnie): 'co chce zrobic', czy skasowac wiruska czy zachowac, czy moze olać...

dziwne, aczkolwiek fajne, ponieważ po fullscreenie, kilku(nasto?) krotne wcisniecie klawiszy ctr+alt+del umozliwilo mi wejscie do okna z wyborem: uruchom ponownie/manager zadan/itp... i tam wlasnie 'zdąrzył' wbić się ze swym procesem microsoftowy essential. takim oto sposobem MSSE usunal mi randsomeware'a.

dysk po takiej akcji proponuje oczywiscie przeskanowac i przeskanowac raz jeszcze, a pozniej jeszcze raz.
i zmienic wszystkie hasla

powodzenia