Witam wszystkich na forum
Ostatnio zacząłem zastanawiać się nad piratami. Jest pełno organizacji, które promują "swobodną wymianę plików". Na przykład http://www.thepiratebay.org/.
Z jeden strony mają sporo racji, bo to jest era informacji, wszystko dla wszystkich, tym czasem, pieniądze wszystko hamują. Na przykład młody informatyk chcąc zdobyć potrzebne doświadczenie, jako na przykład programista, musi poznać takie środowiska jak Visual Studio, a kto mu da pieniądze na zakup tego środowiska, są projekty, które mają młodym programistą dać szanse, lecz nie są one dla wszystkich. Poza tym, przesyłanie plików z przez internet, przypomina, pożyczanie filmów znajomym, idziemy do znajomego i dajemy mu płytę z filmem, lub wysyłamy mu film przez p2p. Robimy w zasadzie to samo, lecz w drugim przypadku, jesteśmy już piratami. Lecz trudno mówić o pożyczaniu, skoro "pożyczamy" setkom ludzi, i od setek ludzi, których nie znamy, ale jak to uregulować? Na stronie oscartorrents (http://di.com.pl/news/15802,0.html) autorzy napisali "Skoro nas nie pokonaliście, czemu się nie przyłączycie?". Ale jak oni, sobie wyobrażają, że wielkie korporacje zarabiające miliony, tak zaryzykują? Liczą na reklamy? Z reklam raczej milionów nie wyciągną. A małe firmy? Jak firmy mające nie wielkie zyski, mają zarabiać? Z jednej strony mamy do wyboru oprogramowanie dla wszystkich, z drugiej strony, zniszczy to małe firmy, które teraz ledwo "stoją na nogach". Niedawno była głośna sprawa, jak dzieci jednego z (ważniejszych) pracowników RIAA zostały przyłapane na ściąganiu nielegalnej muzyki (lub oprogramowania, nie pamiętam). Szybko wyciągnięto wnioski, że problemem już nie stają się pieniądze na zakup tej muzyki, programów lecz coś w rodzaju lenistwa. W jednym newsie przeczytałem, że dla obecnej młodzieży, wolna i szybka wymiana plików bez zbędnych formalności (i opłat) stała się czymś naturalnym, i trudno z tym walczyć, nie powstrzymamy piractwa, i świat internetu powinien zmierzać w tym kierunku, wolnego oprogramowania. Nie dawno włochy (chyba, jeśli dobrze to rozumiem) "z legalizowały" p2p, ale zostanie wprowadzona dodatkowa opłata z p2p. Ale do kogo trafią te pieniądze? Do autorów programów? Powiedzmy, że będzie to ok. 10zł, na 20mln kraj będzie to 200 000 000 zł (Ale pamiętajmy że 10zł sporo opłata, a 20mln obywateli którzy by płaciło do dość optymistyczna wizja). Ale czy z tych pieniędzy da się zadowolić wielkich gigantów (Jak Microsoft) a przecież jest ich wielu (na przykład wielu producentów gier, Ubisoft, EAGames itd.) i małe firmy które mają kilka mało popularnych produktów i kilku pracowników? Jeśli będą sprzedawać swoje oprogramowanie, to i tak (jeśli stanie się, w miarę popularne) szybko trafi do p2p. I wiele osób mając szybki internet (a pamiętajmy, że ciągle przyspiesza) nie będzie kupować programów, tylko zostawi włączony komputer na te, 30min. A zyski firmy spadną, i nawet firmy w ramach oszczędności będą ściągać oprogramowanie z p2p skoro będzie to legalne. Te 200MLN wydaję się być dużą sumą, a taka Microsoft sprzedaję przynajmniej jedną kopie Windowsa na 20 sekund w Polsce, co daję 51 840 000 zł miesięcznie nie licząc innych jego produktów, a jest to już 1/4 naszych 200MLN. A na pewno ilość pobieranych kopi z internetu jest bardzo duża w porównaniu, z ilością sprzedanych legalnie kopi. Poza tym, kto policzy, ile danej firmię się należy, nie mając danych co do ilości pobranych kopii programu (bo takich raczej na pewno nie da się prowadzić.

Całkiem możliwe, ze to co tu napisałem to są bzdury, nie znam się na ekonomi, są to tylko moje przypuszczenia, dlatego je tu napisałem, aby zobaczyć wasze zdanie na ten temat.